Sunday, November 18, 2012

Kalendarze z własnymi zdjęciami

Trochę nie na temat, ale z czegoś trzeba żyć - zapraszamy do reklamy polecam kalendarze CzerwonaKredka.pl (dawn. Kalendarze Ententino):



Z nami oszczędzisz swój cenny czas i nerwy,
bo my zrobimy kalendarz za Ciebie!

Wyślij tylko zdjęcia, a my poprawimy im kontrast, kolory, by były ładniejsze, a potem ułożymy je w wybranym wzorze kalendarza. Jeśli nie możesz się zdecydować, które zdjęcie pasować będzie do konkretnego miesiąca - ułożymy je za Ciebie.
Jeśli masz wybranych za dużo zdjęć - przyślij je wszystkie, a my wybierzemy najlepsze.
Zrobimy za Ciebie to na co Ty nie masz czasu lub chęci.

Zamów więc kalendarz zaraz, wyślij zdjęcia i idź pobawić z dzieckiem albo poczytać książkę.
Resztę zrobimy za Ciebie, a Ty przez cały następny rok cieszyć się będziesz swoim pięknym kalendarzem.

Kalendarze A4, A3, z imieninami, z miejscem na notatki, ścienne, biurkowe, family planner - 26 przepięknych wzorów!

Friday, October 26, 2012

Włoska zupa fasolowa (Italian bean soup)

Zostaliśmy zmuszeni do zakupu fasoli, dla dziecka, do szkolnego eksperymentu (wyrosnąć miała - jak na razie nie ma ochoty). Nie można było kupić dwóch ziarenek, kupiliśmy trochę więcej i natchnęło mnie to z zrobienia z niej użytku. Kombinowałem z czymś mniej oczywistym niż zupa fasolowa.

Dostałem od znawczyni tematu wegetariański przepis na świetne (podobno) kotleciki z fasoli oraz drugi na (również wegetariańską  zupę fasolową z pomidorami. Ostatecznie jednak przestraszyłem się, że nie uda mi się wykrzesać z tej fasoli, przy pomocy wegetariańskich przepisów niczego o zadowalającym mnie smaku, więc zainspirowałem się koncepcją zupy fasolowej z pomidorami.

Jak pomidory to włochy, więc w temacie włoskiej zupy z fasolą przypomniałem sobie o toskańskiej ribollicie. Ponieważ nie zaopatrzyłem się we wszystkie potrzebne składniki postanowiłem tylko się lekko ribollitą zainspirować.

Potrzebne będą:

  • 100g surowego boczku
  • 3 ząbki czosnku
  • 250g pomidorów w kartoniku
  • 175g namoczonej fasoli (powinna być drobna, ja miałem Jasia, poprzedniego dnia zalewamy ją wodą)
  • 175g białej kapusty
  • 1 cebula
  • 1l bulionu (ja wziąłem kostki warzywna + wołowa)
  • 2 łyżki oliwy
  • przyprawy: tymianek, oregano, cząber, majeranek, listek laurowy, sól, pieprz do smaku
W garnku grzejemy wodę z bulionem, na patelni na oliwie podsmażamy pokrojony w kosteczkę boczek. Jak już trochę dojdzie, wrzucamy pokrojoną w kostkę cebulę, potem czosnek. Pilnujemy żeby czosnek się nie spalił, a cebulka lekko podsmażyła. Kiedy gotowe wrzucamy całość do bulionu, dorzucamy pomidory, fasolę (wcześniej namoczoną), przyprawy i gotujemy przez 1,5h.

Po tym czasie odławiamy fasolę, a konkretnie jakąś jej połowę i w osobnym naczyniu rozdrabniamy tłuczkiem lub malakserem po czym dodajemy do zupy i gotujemy przez jakieś 10 minut.

W międzyczasie drobno kroimy kapustę i dorzucamy do zupy. Gotujemy przez kolejne 10 minut. Doprawiamy ew. jeszcze do smaku i gotowe.

W ribollicie podstawowa różnica jest taka, że zamiast białej kapusty używamy specjalnej ichniej (niedostępnej w Polsce, lekko gorzkawej wersji tego warzywa), a na koniec przed podaniem na dnie talerza układamy pokrojone kromki twardego toskańskiego chleba, które zalewamy zupą, posypujemy pokrojoną w kostkę cebulą i zapiekamy w piekarniku aż do zrumienienia cebuli.


bon appétit!

Sunday, October 14, 2012

Flaczki po florencku (Trippa alla fiorentina)

Mój przepis z toskańskich wakacji w końcu doczekał się realizacji. Przygotowanie nie jest skomplikowane tak więc zapraszam.

Potrzebować będziemy:

  • 500g flaków
  • 250g przetartych pomidorów
  • 3 plasterki suszonej szynki (użyłem szwardzwaldzkiej)
  • 3 ząbki czosnku
  • 2 cebule
  • 2 papryczki chili
  • 2 łyżki oliwy
  • 2l bulionu wołowego lub kość na bulion
  • łyżeczka suszonego tymianku
  • pieprz, papryka, sól
Flaki zalewamy bulionem (ew. wodą i dorzucamy kość), wrzucamy ze dwa listki laurowe, dwa ziarnka ziela angielskiego, tymianek i cebule, gotujemy przez godzinę, solimy do smaku. Odcedzamy flaki, bulion zostawiamy na później.

Drugą cebulę kroimy w kostkę i rumienimy w rondlu z oliwa, pod koniec dorzucamy pokrojoną szynkę, jeszcze chwilę podsmażamy, wrzucam do tego pomidory, chwilę gotujemy, dorzucamy flaki i pół litra bulionu  pozostałego z gotowania flaków. Zmniejszamy ogień i już na spokojnie gotujemy kolejną godzinę. W międzyczasie dorzucamy pokrojone drobno papryczki (ew. chili w proszku), dodajemy tymianku, pieprzu, papryki, soli do smaku. Jemy ze świeżym pieczywem i masłem.




bon appétit!

Sunday, October 7, 2012

Konfitura pomarańczowo-imbirowa (Orange-Ginger Marmalade)

Konfitura pomarańczowa chodziła za mną od dawna, ale jakoś nie mogłem znaleźć czasu, poza tym kojarzyła mi się z zimowym czasem, a tu ciągle lato było. Korzystając więc z pierwszych chłodów zapraszam do przyrządzenia konfitury pomarańczowo-imbirowej. Zaznaczam, że jest to przepis na cały wieczór, bo jest "trochę" roboty z obieraniem, przecieraniem i krojeniem. Ja zacząłem trochę za późno i konfiturę wlewałem do słoików o drugiej w nocy.


Będziemy potrzebowali:

  • 3 większe pomarańcze z ładną skórką
  • 1 cytrynę
  • 400g cukru
  • 100g świeżego imbiru
  • dżemfix w ilości na pół kilo owoców

Pomarańcze dokładnie myjemy z użyciem szczoteczki. Wkładamy w całości do najmniejszego garnka w którym się zmieszczą. Do garnka z pomarańczami wyciskamy sok z cytryny i zalewamy wodą tylko tyle żeby przykryła owoce, przykrywamy spodeczkiem żeby się nie wynurzały i gotujemy 1,5-2h, aż skórka zmięknie (sprawdzamy widelcem).

Wyjmujemy pomarańcze, rozkrawamy, patroszymy. Cały wydobyty miąższ wrzucamy do wody w której gotowały się pomarańcze, zagotowujemy i gotujemy 8 min. Po tym czasie całość przelewamy przez sito i przecieramy drewnianą łyżką ile się da. To co zostaje na sicie wyrzucamy.

Po przetarciu całości bierzemy się za skórkę pomarańczową - w miarę dokładnie odcinamy pozostałe białe fragmenty pozostawiając pomarańczową część i kroimy w drobne paseczki, lub inaczej wedle uznania. Obieramy imbir i kroimy w drobniutką kosteczkę. Jedno i drugie wrzucamy do przecedzonego soku, dodajemy cukier i doprowadzamy po woli do wrzenia (ok. 10min.).

Po zagotowaniu całości trzymamy na dużym ogniu przez 20-25min. odparowując część wody. Na koniec mieszająć dorzucamy dżemfixa (lub inną pektynę), gotujemy jeszcze przez 2 min., przelewamy do wyparzonych słoików i wekujemy.




Świetnie smakuje ze świeżymi bułkami z masłem albo w roli nadzienia do zapiekanych naleśników - wychodzą prawie Crêpe Suzette.



bon appétit!


Zupa dyniowo-pomidorowa (Pumpkin & Tomato Soup)

Zachęcony przez znajomą, która próbowała mnie przekonać że dynia to nie tylko "gerberki" i że da się z tego dobrą zupę ugotować postanowiłem spróbować. Niecierpliwym podpowiem, że się udało i że dynia jest grzechu warta, dlatego zachęcam do zakupów. Pieczona dynia dodaje pomidorom niezbędnej słodyczy - połączone dają po prostu genialny smak.

Będziemy potrzebowali:

  • 1 dynię hokkaido (ok. 1kg)
  • 500g pomidorów w kartoniku (najlepiej bez skórek) albo dojrzałe świeże
  • 600ml bulionu (warzywny lub drobiowy)
  • 2 małe cebule
  • 4 ząbki czosnku
  • 5 łyżek białego wina
  • 100ml słodkiej śmietany
  • prażone pestki dyni (opcjonalnie)
  • 2 łyżki oliwy do smarowania dyni + 2 łyżki do zupy
  • chleb tostowy na grzanki

Rozgrzewamy piekarnik do 190C. Zaczynamy od wypatroszenia dyni i pokrojenia na 1-2cm (szerokości) paski. Jeśli korzystamy z dyni hokkaido nie musimy obierać skóry, bo jest jadalna. Dynię układamy na blasze, smarujemy oliwą, obsypujemy drobno posiekanym czosnkiem i cebulą, przykrywamy folią aluminiową i wkładamy do piekarnika na 50 min. Jeśli używamy świeżych pomidorów kroimy w grube plastry smarujemy oliwą i też wrzucamy na blachę i do piekarnika.

W międzyczasie przygotowujemy bulion (np. z kostek). Kiedy dynia zmięknie, wyjmujemy całość z piekarnika, wrzucamy do garnka i traktujemy malakserem (jeśli korzystamy z pomidorów w kartoniku dorzucamy również pomidory). Mieszając stopniowo dolewamy bulion, dokładnie mieszając doprowadzamy do wrzenia i gotujemy jeszcze 15-20min. W połowie gotowania dolewamy wino. Na koniec wlewamy śmietanę mieszamy i gotowe. Podajemy z grzankami.

Bonus. Wersja dla wytrwałych. "Patrosząc" dynię wydłubujemy z miąższu pestki i prażymy ok. 30 min, po czym łuskamy. Żeby oszczędzić zęby, użyć możemy dziadka do orzechów. Jeśli ziarna nie uprażyły się dostatecznie poprawiamy na suchej patelni. Uprażone tłuczemy na drobniejsze kawałki i takie dorzucamy do gotowej zupy. Gorąco polecam tę wersję, naprawdę warto znaleźć trochę więcej czasu i skorzystać z prażonych pestek, którą przychodzą z dynia za darmo.



bon appétit!

Wednesday, August 1, 2012

Bitki wołowe (beef Cutlets)

Dziś znalezisko z zamrażalnika - dwa kotlety wołowe. Od razu pomyśleliśmy żeby przemienić je w bitki - mało roboty, a efekt wart grzechu.

Potrzebujemy:

  • dwa kotlety wołowe
  • 1 cebulę
  • 100 ml czerwonego wina (wytrawnego)
  • 500 ml bulionu wołowego (może być z kostki)
  • 1 łyżeczkę przecieru pomidorowego (30%)
  • 2 łyżki oliwy
  • 1 łyżkę mąki (do oprószenia, może być pszenna i kukurydziana pół na pół)
  • 1 łyżeczkę (płaską) posiekanego rozmarynu (najlepiej świeżego)
  • sól, pieprz, cukier (do smaku)
Kotlety myjemy, suszymy (ręcznikiem papierowym), rozbijamy tłuczkiem (dość dobrze), obtaczamy w mące. Wrzucamy je na dobrze rozgrzaną oliwę i dobrze obsmażamy z każdej strony. Dobrze, znaczy wrzucamy i nie dotykamy przez 3-5min, musi się ładnie zrumienić z każdej strony.

W międzyczasie kroimy cebule (w kostkę lub piórka). Zrumienione kotlety zdejmujemy na chwilę z patelni, wrzucamy tam cebulkę i chwilę rumienimy (dla bezpieczeństwa pod przykryciem). Kiedy cebulka jest już gotowa, zalewamy patelnię winem, zeskrobujemy wszystko co mamy na patelni, dokładamy nasze podsmażone kotlety i zalewamy rosołem.

Przykrywamy i zostawiamy na małym ogniu na jakieś 1,5 godziny. Po jakiejś pół godzinie, kiedy smak wstępnie się ustabilizuje, dorzucamy jeszcze do smaku: przecier, sól, pieprz oraz cukier (jeśli smak jest zbyt kwaśmy), potem także łyżeczkę rozmarynu. Kontrolujemy ilość wody, żeby nam się nie wygotowało.

Po przewidzianym czasie gotowania, sprawdzamy konsystencję sosu, powinien ładnie zgęstnieć, jeśli chcielibyśmy gęstszy, możemy dodać trochę mąki (mieszamy ją najpierw z taką samą ilością miękkiego masła, dodajemy trochę sosu i w takiej półpłynnej postaci cały czas mieszając dodajemy do potrawy).




bon appétit!

Wednesday, July 25, 2012

Gulasz z żołądków drobiowych (Chicken Stomachs Stew)

Miały być wczoraj, ale zapomniałem o nich w lodówce, a ponieważ były nadal świeże wystąpiły dziś w roli głównej. Żołądki najczęściej widuje się w śmietanowym, śmietanowo-musztardowym sosie, ale nie chciałem czegoś tak oczywistego, gulasz wydaje mi się ciekawszy.

Potrzebowali będziemy:
  • 500g żołądków drobiowych
  • jedną większą cebulę
  • 3 ząbki czosnku
  • 1 kostka rosołowa (drobiowa)
  • 1 łyżkę sosu sojowego
  • 2 łyżki śmietany 18%
  • 1 łyżeczkę mąki kukurydzianej
  • 1 łyżeczkę mąki pszennej
  • 2 łyżki oliwy
  • 2 łyżeczki przecieru pomidorowego
  • sól, pieprz, paprykę, tymianek do smaku
 Znacznie wcześniej zaczynamy gotować żołądki (wcześnie oczywiście myjąc je i oczyszczając). Gotujemy w osolonej wodzie, można też dodać do wody kostkę rosołową, włoszczyznę itp., chociaż nie ma co świrować, bo główny smak i tak przyjdzie w dalszej części. Uważam, że dobrze jest pogotować żołądki (na małym ogniu) dłużej, tak by stały się maksymalnie miękkie, a łączące je kolagenowe twory zmieniły się w smakowite galaretki. Ja zostawiam je na małym ogniu na 2,5-3h.

Kiedy żołądki mamy już prawie gotowe, kroimy cebulę (może być kostka, mogą być piórka, co kto woli) oraz przygotowujemy bulion (250ml wody + kostka rosołowa). Na patelni rozgrzewamy oliwę, wrzucamy cebulę i dusimy pod przykryciem chwilę, aż trochę zacznie się karmelizować, ale uważamy żeby się nie przypaliła.

W międzyczasie kroimy ugotowane żołądki (proponuję w poprzez w 3mm paski). Kiedy cebula jest już gotowa, zalewamy ją rosołem, zeskrobujemy skarmelizowane fragmenty z dna i dorzucamy pokrojone żołądki. Przykrywamy i dusimy. W międzyczasie obieramy i kroimy drobno czosnek.

Po 15 min. dorzucamy czosnek, dusimy przez kolejne 5-10min. Doprawiamy do smaku solą, pieprzem, tymiankiem, papryką, dodajemy przecier pomidorowy oraz sos sojowy. Mieszamy mąkę ze śmietaną i po czym uważnie, po woli wlewamy do gulaszu, cały czas mieszając i starając się by nie porobiły nam się grudki. Doprowadzamy do wrzenia by sos się zagęścił, jeśli jest za rzadki możemy go trochę wygotować lub domieszać trochę mąki (łącząc ją najpierw ostrożnie z częścią przestudzonego sosu). Sprawdzamy jeszcze raz ostateczny smak i  ew. korygujemy przyprawami.


bon appétit!

Tuesday, July 24, 2012

Boczniaki z rozmarynem (Oyster Mushrooms)

Póki jeszcze zapału starcza to drugi post. Dziś boczniaki z rozmarynem po azjatycku.

Dziś miały być gotowe flaki ze słoika, ale kiedy stanąłem w sklepie obok boczniaków nie mogłem się im oprzeć. Potem przygotowując potrawę, kiedy im się bliżej przyjrzałem, okazało się że mają coś z przedżołądków wołowych, więc jednak tak nie do końca dziś z flaków zrezygnowałem. :)

Kiedy myślę o boczniakach od razu widzę boczniaki w panierce, na drugim miejscu przychodzi mi do głowy mój ulubiony sposób na grzyby czyli w sosie śmietanowym, dlatego postanowiłem zrobić z nimi coś innego.

Potrzebne będą:
  • boczniaki (250g)
  • 3 ząbki czosnku
  • 3 łyżeczki oliwy
  • 1 łyżka posiekanego rozmarynu
  • 1 łyżeczka masła
  • 2 łyżeczki mąki
  • 2 łyżki białego wina
  • 1 łyżka sosu sojowego
  • sól, sok z cytryny (do smaku)
Boczniaki możemy umyć, jeśli są brudne albo ktoś się brzydzi, tylko po umyciu trzeba je wysuszyć, ja nie myłem, bo nie chciało mi się babrać w suszenie, poza tym wyglądały na czyste. Kroimy je w paski szerokości pół centymetra, w poprzek blaszek. Rozdrabniamy też czosnek oraz rozmaryn. Mając przygotowane składniki, przystępujemy do gotowania.

Na patelni rozgrzewamy oliwę, dobrze jeśli jest to patelnia z nieprzywierającym dnem. Na oliwę wrzucamy czosnek i chwilkę smażymy, uważając żeby nie przesadzić, bo czosnek szybko się przypala (10-20 sekund powinno wystarczyć). Dorzucamy boczniaki i smażymy chwilę (3-5 minut). Następnie dodajemy masło i rozmaryn. Mieszamy i czekamy, aż masło się rozpuści, wtedy posypujemy mąką (ja użyłem mąki kukurydzianej, ale może być praktycznie dowolna). Czekamy aż mąka leciutko się podsmaży i dolewamy wina oraz sosu sojowego. Mieszając czekamy aż wino odparuje po czym zdejmujemy z ognia, solimy do smaku. Nakładamy na talerz i skrapiamy sokiem z cytryny.



bon appétit!

Monday, July 23, 2012

Wątróbka drobiowa (Chicken liver)

Improwizacja okazała się całkiem smaczna postanowiłem więc zachować ją dla potomnych.
Będziemy potrzebowali następujących składników:

  • wątróbka drobiowa (500g - tyle akurat sprzedają w Lidlu)
  • jedna większa cebula
  • 4 ząbki czosnku
  • 4 łyżki białego wina
  • 250ml wody
  • dwie kopiaste łyżeczki masła
  • dwie kopiaste łyżeczki mąki (wziąłem typ 550, ale myślę że to bez większej różnicy)
  • dwie łyżki śmietany 18%
  • trzy łyżki oliwy
  • kilka listków szałwii
  • sól, pieprz, pieprz cayenne
Przepis na jakieś dwie osoby (chociaż dałem radę sam).

Często w książkach piszą że wątróbka powinna smażyć się krótko żeby pozostać miękka i delikatna... jak kto lubi, ja wolę nieco twardszą. Zresztą w ogóle dużo w książkach piszą, np. żeby czosnek lekko podsmażyć w oliwie żeby zostawił aromat, a potem go wyjąć, ale ja lubię czosnek i wolę go zjeść.

Zaczynamy od rozgrzania oliwy na patelni, na gorącą oliwę wrzucamy pokrojoną w grube kawałki wątróbkę, pieczemy jakieś 10-15 min. na średnim ogniu mieszając nie więcej niż 3 razy - chcemy żeby się trochę przypiekła, zresztą w międzyczasie obieramy i kroimy cebulę (w kostkę), czosnek (drobniej), melisę (też drobniej).
Kiedy wątróbka trochę się już przypiecze, dolewamy wina i mieszamy zeskrobując dno patelni (jeśli coś do niej przywarło podczas pieczenia). W międzyczasie mieszamy masło z mąką i śmietaną, oraz odpowiednią ilością wody żeby uzyskać płynną jednorodną postać.
Wrzucamy do wątróbki cebulę i czosnek, trochę smażymy i zalewamy, mieszanką mączną, mieszamy, dolewamy resztę wody i dosypujemy szałwię.
Gotujemy to teraz ok. 15 min. aż sos odpowiednio zgęstnieje. Należy pamiętać o dość częstym mieszaniu od samego dna - im sos gęstszy tym częściej. Przyprawiamy do smaku solą i pieprzem i gotowe!


bon appétit!